- przez MM
usłyszałam chóralne: „mamo rosół!”. I dom otulił się w lubczykowy zapach.
Apetyty wróciły! Po rosole była ogromna ochota na frytki i choć czeka nas teraz całotygodniowa lekkostrawna dieta, na frytki pozwoliłam.
Wróciła też ochota na spacery, panny M. niczym wypuszczone z klatki biegały dziś po naszym dzielnicowym „Central Parku”;-)).
Tylko ja jakaś nieswoja lekko, czyżby wirus zmienił właściciela ;-).
Z parkowej wyprawy naniosłyśmy mchu, szyszek, liści i innych skarbów, z których przez weekend może stworzymy coś jesiennego.
Udanego weekendu, pełnego słońca!
Liskowa Malinka jest ekstra cool, a bermudy szałowe!! Widzę, ze nastroje już poprawione 🙂 Madziu, nie choruj!
jak milo zobaczyc znow usmiechniete buzki, udanego weekendu zyczymy 🙂
Milenko, staram się, dziś już jest lepiej.
cacaovo, dziękujemy i również życzymy udanego weekednu.
Wow, taki rosół z takim makaronem to dzieło sztuki a zdjęcia jak zwykle urocze. Zdrówka życzę!
zjadłabym sama fryty ..ale dieta nie pozwala …rosolek tez mnie kusi 🙂 pozdrawiamy
O ile nie znoszę rosołu i nigdy go nie jem, to…uwaga! uwaga! ten wygląda tak zachęcająco że spróbowałabym :))))
Pysznie wygląda, nie dziwota, że tak nastroił do zabawy na dworze 😀
U nas dzisiaj też był rosół, jutro będziemy robić krokiety, bo dużo mięsa zostało, widzę, że dziewczynki zadowolone i żwawe, czyli zdrówko wróciło i buziaki śliczne uśmiechnięte, bardzo ładne jesienne zdjęcia 🙂
uściski !
A u nas weekend właśnie zaczął się od diety bo… chłopaki moje biegają do toalety.. Na zdjęcia więc miło popatrzeć 🙂 Zapraszam do mojej galerii:
http://fotostrony.blogspot.com/
Dzięki dziewczyny:-).
Moniko na stronę zaraz zaglądam – koniecznie :-).